piątek, 29 marca 2013

Sezon 2012/2013 to historia. Piękna historia !


Sezon 2012/2013 przeszedł do historii. Był to jeden z najlepszych, jak nie najlepszy sezon dla polskich skoczków narciarskich. 

Na początku zacznę od zwycięzców poszczególnych klasyfikacji:


Podium Pucharu Świata: 

1. Gregor Schlierenzauer (1620 pkt.)
2. Anders Bardal (999 pkt.)
3. Kamil Stoch (953 pkt.)

Podium Pucharu Świata w lotach:
1. Gregor Schlierenzauer (544 pkt.)
2. Robert Kranjec (407 pkt.)
3. Andreas Stjernen (313 pkt.)






Walka do samego końca trwała w klasyfikacji Pucharu Narodów. Ostatecznie to Norwegowie zajęli najwyższą pozycję wyprzedzając o 6 pkt. ekipę z Austrii. Na 3. miejscu uplasowali się Niemcy.






Patrząc na klasyfikacje to nasuwa się tylko jedna myśl. Gregor Schlierenzauer jest niepokonany. Podczas gdy jego drużyna słabnie, kolejni austriaccy zawodnicy tracą formę czy są kontuzjowani, on idzie jak burza. Wygrał Turniej Czterech Skoczni; pobił rekord wygranych Mattiego Nykänen’a, który wynosił 46 zwycięstw, uzyskując 50 wygranych w swojej karierze; zdobył Kryształową Kulę i Małą Kryształową Kulę. Jak on sam to określił, stał  się legendą i na długo nią pozostanie.

Sezon ten obfitował w wiele niezapomnianych chwil i emocji. Na początku wydawało się, że Polska drużyna nie da sobie rady, jednak z konkursu na konkurs było widać poprawę. Lepsze lokaty, lepsze nastawienie. Uważam, że był to przełomowy sezon. Sezon, w którym Polacy stali się groźnymi przeciwnikami, stali się jedną z potęg w skokach narciarskich. Myślę, że warto byłoby przypomnieć w tym miejscu najważniejsze wydarzenia związane z polskimi zawodnikami:
- 2. miejsce drużynowo w Zakopanym. Nasza drużyna przegrała z Słoweńcami, jednak to Polacy byli najlepsi podczas tego wieczoru.



- Kamil Stoch zdobył Mistrzostwo Świata na dużej skoczni. Tytuł ten należał mu się. Praca i wysiłek włożony w treningi opłaciły się. Jak to sam zacytował swojego ojca „ by raz wygrać, trzeba 100 razy przegrać”. Dla wszystkich kibiców, jak i dla samego Kamila wysłuchanie polskiego hymnu na tak ważnej imprezie było czymś wspaniałym.

- Brązowy medal drużynowy podczas Mistrzostw Świata w Predazzo. Każdy na długo zapamiętam tę chwilę, gdy okazało się, że zaszła pomyłka w przeliczaniu punktów i to Polacy stają na najniższym stopniu podium. Początkowe łzy smutku przerodziły się w łzy szczęścia i euforię. 

Ten medal ukazał, jak silna jest nasza drużyna. 





- Oslo. Można by rzec: polska skocznia. Kiedyś zwycięstwa odnosił tam Adam, teraz pałeczka przeszła w ręce Piotrka. Jego pierwsze podium i to od razu najwyższy stopnień. Myślę, że był to jego najlepszy sezon a szczególnie końcówka, gdy tak pięknie „odpalił torpedę”. Dzięki tym wspaniałym końcowym występom ostatecznie zajął 15. lokatę w klasyfikacji generalnej, co jest jego najlepszym rezultatem. Także jest najlepszym lotnikiem wśród naszych zawodników, gdyż zajmuje 8. miejsce wyprzedzając Kamila w klasyfikacji lotów.  Pokazał on naszym zawodnikom, że nie tylko Kamilowi udaje się stawać na podium, ale każdy ma na to szansę.

- No i Planica. Ostatni weekend z pucharowymi skokami i kolejne podium Piotrka, tym razem na najniższym stopniu. Każda chwila była na miarę złota. Tak jak zawsze Team Party, wielka feta, czas zabawy dla skoczków i ich rodzin. A następnie należyty odpoczynek.
- Na koniec sezonu odbyły się także Mistrzostwa Polski. Sam tytuł Mistrza wywalczył Maciek Kot. Ten młody zawodnik z Zakopanego, swoimi fenomenalnymi skokami pokonał Kamila jak i Piotrka. Dla Maćka ten sezon był również najlepszym w jego karierze. 18 miejsce w klasyfikacji generalnej i ciągła obecność w najlepszej „10” podczas zawodów.


Z całą pewnością możemy powiedzieć, że Polscy skoczkowie posiadają nieziemski talent, a ich determinacja daleko ich zaprowadzi.

Sezon ten przyniósł wiele niespodzianek. Największą z nich są chyba młodzi skoczkowie tacy jak: Jaka Hvala czy Andreas Wellinger. Zawodnicy Ci po raz pierwszy startowali w Pucharze Świata i zaliczali bardzo dobre występy. Obaj zakończyli rywalizację w pierwszej „20” za co należą im się wielkie brawa. Także postawa Słoweńców była miłym zaskoczeniem. Niby niepozorni, a jednak. W każdych zawodach drużynowych na podium, w tym 3 razy triumfowali, wygrane Jurija Tepesa i Roberta Kranjca także świadczą o ogromie pracy jaką włożyli w przygotowania do sezonu. Tylko Mistrzostwa Świata były dla nich niezbyt udane, gdzie najwyraźniej ich forma przeżywała kryzys.
Jeżeli mowa o formie to na wielkie uznanie zasługuje Noriaki Kasai, który pomimo swojego wieku (prawie 41 lat) ciągle błyszczy formą i pokonuje dużo młodszych od siebie zawodników.
Także fantastyczną formę prezentował Jan Matura, który kilkakrotnie stawał na podium.

Poza tymi miłymi niespodziankami, były także dość nieprzyjemne incydenty. Wpadka na MŚ z przeliczeniami punktów o mało nie odebrała Polakom medalu. Świadczy to o tym, że ten cały system przeliczeniowy nie jest idealny, a zmiany które wprowadza FIS nie zawsze są sprawiedliwe i dogodne dla każdego zawodnika. Także upadek i kontuzja Andersa Jacobsena wprowadziły troszkę trwogi podczas zawodów. Mam nadzieję, że ten miły i utalentowany zawodnik szybko powróci do zdrowia.

Troszkę się rozpisałam, ale myślę że warto przemyśleć sobie tak dogłębnie ten sezon, gdyż jest on przełomowym i bardzo udanym dla polskich zawodników. Teraz skoczkowie zasługują na odpoczynek, a my musimy z cierpliwością czekać do sierpnia na Letnie Grand Prix. I skończyły się wymówki typu „ teraz nie mogę, bo skoki lecą”.

Z mojej stroni chciałabym pogratulować i podziękować skoczkom za te wszystkie wspaniałe emocje, chwile napięcia ale przede wszystkim za radość, którą wywołali podczas niejednych zawodów. Wam także dziękuję za obecność. Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i dalej będziecie uczestniczyć w życiu tego bloga.

Życzę zarówno zawodnikom jak i wam radosnych i pogodnych świąt Wielkanocnych, spędzonych w gronie najbliższych !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz